Na pewno wszyscy uczestnicy szczęśliwie dotarli do domu i mieli okazję pochwalić się zdobytymi nagrodami oraz podzielić z przyjaciółmi i rodziną wrażeniami z rajdu. Czas więc na małe podsumowanie tegorocznej imprezy, a było to tak:
Dzień przed walką...
Rozpoczęliśmy 15 czerwca 2007 roku, w piątek. Pogoda była raczej zmienna, więc niektórzy uczestnicy dojechali do nas w słońcu, innych niestety dosięgną deszcz. Pierwszy w naszej polowej "kancelarii" stawił się Daniel Heller z żoną Haliną, wraz ze swoim zaprzęgiem, których radzi bylibyśmy zobaczyć zwłaszcza, że zdecydowali się na przyjazd do nas z odległej Rudy śląskiej, tym samym na wybaczenie zasługuje przyjazd autem z lawetką. Zaskoczeni zostaliśmy ich podróżniczym zapałem, gdyż przybyli na miejsce jeszcze przed nami - organizatorami.
Po godzinie 15 pod bramą zebrał się już spory tłumek nadjeżdżających rajdowców. Kancelaria miała masę roboty. Do późnego wieczoru zarejestrowaliśmy ponad 50 załóg.
Nasi goście po przyjeździe do pierwszej bazy rajdu, ośrodka "Malibu" w Krężnicy Jarej, mieli czas na odpoczynek i rozmowy z "bractwem motocyklowym". Tego wieczoru, w przerwie koncertu swingującej kapeli Leszka Asingera z Bychawy, można było obejrzeć pokaz pierwszej pomocy przygotowany przez SAS z Janowa Lubelskiego. Nie zabrakło ciepłego posiłku i zimnych napojów oraz ogniska i gitary.
W tych okolicznościach powitani zostali wszyscy przybyli tego popołudnia i przedstawiony został program imprezy na najbliższe dwa dni, bez ujawniania przygotowanych niespodzianek.
Ruszyliśmy na szlak...
Z samego rana, w słonecznej już pogodzie, po krótkiej odprawie, rajdowcy ruszyli z "Malibu", paradą na miejsce startu - pod Galerię Centrum w Lublinie. Całą kawalkadę eskortowały dwa policyjne motocykle.
Pod Galerią Centrum, przed samym startem zapisaliśmy "spóźnialskich" zawodników, chętnych zmierzyć się w rajdowych bojach. W sumie, w trasę wyruszyło 65 załóg, klasyfikowanych w dwóch kategoriach - pre-55 i post-55, zależnie od daty produkcji motocykla. Były wśród nich zarówno motocykle solowe jak i motocykle z wózkami bocznymi. Zdecydowanie najliczniejsza okazała się reprezentacja pojazdów polskich, ale nie brakowało także maszyn radzieckich, niemieckich i amerykańskich.
Niestety już tuż za startem kilka motocykli ujawniło braki techniczne i już od tego momentu kontynuowało drogę na lawetach. Trzeba tu nadmienić, że "cało", o własnych siłach, do mety dotarły wszystkie motocykle klasy pre-55. "Ofiary" były tylko w klasie maszyn młodszych. Mamy nadzieję, że sytuacja ta da do myślenia wszystkim właścicielom pięknych zabytków i w przyszłości nie będziemy już mijać na trasie naprawianych "na gorąco" maszyn. Mimo rozszerzenia sponsorskiej obsady Pomocy Drogowej, ekipy te nie nadążały z udzielaniem "pierwszej pomocy" zdefektowanym pojazdom.
Były ofiary w sprzęcie, ale i niestety w ludziach i to tych najmłodszych. Zdarzył się bowiem wypadek, który był tym smutniejszy, że dotknął dziecka - jednego z młodych pasażerów rosyjskiego zaprzęgu. Tu uwaga do tych, którzy wdrażają swoje pociechy w weterański klimat, aby większą uwagę zwracali na bezpieczeństwo dzieciaczków w podróży. Zdarzenie miało niewątpliwą przyczynę w beztroskim i mało przewidującym podejściu kierowcy, sadzającym małoletniego na tylnym siodełku zaprzęgu.
Wolelibyśmy mieć więcej główkowania nad przyznaniem tytułu największego pechowca rajdu, a tym bardziej nie musieć przyznawać tego "wyróżnienia" z powodu wypadku, któremu ulega dziecko. Niestety jednak zdarzyło się i zaprzęg startujący z numerem 27, prowadzony przez Grzegorza Szymanka zamiast do mety musiał jechać do szpitala.
Zdarzenie to jednak wyłoniło także drugiego nagrodzonego zawodnika - Mistrzem Fair Play został Stanisław Sowa, który jako pierwszy i niestety jeden z licznie przejeżdżających obok, zatrzymał się by udzielić koledze i jego pasażerom pomocy. Właśnie takich ludzi potrzebujemy na naszych drogach!
W czasie przejazdu z Lublina do Janowa Lubelskiego na 6 punktach kontrolnych (w tym na 3 konkurencjach sprawnościowych), zawodnicy zdobywali punkty do klasyfikacji generalnej Rajdu.
Tegorocznym Mistrzem w Toczeniu Fajerki został Krzysztof Chmielewski , a Puchar Kondzioły (konkurencji upamiętniającej naszego nieżyjącego kolegę
Konrada Kowalczyka) zdobył Marcin Tynowski, który zdobył również Mistrzostwo Konkurencji Sprawnościowych w Kategorii Motocykli solo. W Sprawnościowej Klasyfikacji Zaprzęgów wyróżnienie to przypadło Januszowi Kusiowi powożącemu Sokołem 600 RT. Janusz otrzymał także Nagrodę za Najładniejszy Polski Motocykl Rajdu. Najładniejszym Zaprzęgiem mógł za to pochwalić się Daniel Heller. Docenić należy tu zarówno jakość odrestaurowania pięknego K 750, jak i wspaniałą prezentację załogi podczas konkursu elegancji.
Jeśli chodzi o "naj" motocykle, swoją specjalną nagrodę dla NAJ Junaka Rajdu ufundowało Stowarzyszenie Miłośników i Posiadaczy Junaka SFM - pamiątkową plakietkę i nagrodę otrzymał Jan Kowalik, który odebrał również laur Mistrza Ruchu Drogowego.
Tuż po głównym boju w trasie..
Meta rajdu zlokalizowana w Janowie Lubelskim na Nowym Rynku przy ul. Ogrodowej tętniła życiem już od godzin południowych, grubo jeszcze zanim pierwsi jeźdźcy dotarli do bram miasta. W tym czasie dla publiczności zorganizowano szereg atrakcji.
Oprócz stoiska sponsorskiego prezentującej kaski Maruschin oraz akcesoria motocyklowe, widzowie mieli okazję podziwiać grupę 3 pojazdów LWP lokalnego kolekcjonera p. Sieka. (w tym samochód łączności Star 66, samochód sztabowy UAZ i transporter opancerzony). Do grupy tych pojazdów dołączyła również Grupa Rekonstrukcji Historycznej z Lublina prezentująca dioramę żołnierzy Wojska Polskiego oraz Wermachtu z towarzyszącymi im pojazdami: Gaz 67 i BMW R61.
Zaprezentowali się także adepci sztuk walki lokalnej szkoły Jiu Jitsu: "Bractwo Sztuk Walki Deus Vult".
Przedstawiono również pokaz pierwszej pomocy i instruktarz zachowania się w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia, przygotowany przez Stowarzyszenie Aktywizacji Społecznej SAS z Janowa Lubelskiego. SAS dodatkowo ustawił się ze stanowiskami do pomiaru ciśnienia i poziomu cukru we krwi, gdzie widzowie mogli poddać diagnostyce swój organizm.
Pokaz sztuki samoobrony i przeciwdziałania agresji przedstawiła grupa studentów szkoły "Ochikara" z Lublina prowadzona przez przedstawiciela firmy "Omega"
Z tarczą i na tarczy..
Na mecie na zawodników czekały dwa testy: z zakresu historii motoryzacji, gdzie rajdowcy mieli okazję udowodnić poziom zainteresowań historią dwóch kółek oraz test z poznanych dzień wcześniej technik udzielania Pierwszej Pomocy Przedlekarskiej.
Wyłonienie Mistrza Historii Motoryzacji wcale nie okazało się sprawą łatwą. Choć pytania zdecydowanie nie należały do prostych, dopiero po dogrywkach udało się wyłonić zwycięzcę - został nim Michał Siemiński z Pińczowa.
Niespodzianką przygotowaną przez SAS dla uczestników była gorąca grochówka z wojskowego kotła, co dla rajdowców - których po drodze niespełna 10 kilometrów od mety, dopadła solidna nawałnica, z gradem i powalonymi drzewami - było mocno krzepiące i wracające humor, mimo mokrego odzienia.
Po krótkim odpoczynku zaczęła się popołudniowa część imprezy, rozpoczęta przejazdem grupowym, z drugiej bazy ulicami Janowa, ponownie na Nowy Rynek, gdzie w szranki stanęli pretendenci do tytułu Mistrza Elegancji o puchar Burmistrza Miasta Janowa Lubelskiego, który przyznano Lesławowi Szeredko dosiadającemu pięknie odrestaurowanego Indiana Stout Sport z 1937 r. Cieszy coraz wyższy poziom staranności startujących w tej konkurencji załóg.
Rozegrano później szereg konkurencji sprawnościowych, gdzie najwaleczniejsi mogli udowodnić swój kunszt prowadzenia motocykla na forum publicznym. Walczący nagradzani byli brawami licznej publiczności zgromadzonej na rynku.
Krzepiąc siły w obozie..
..rozdanie nagród odbyło się w przerwie koncertu zespołu "Tipsy Train" uświetniającego wieczór na drugiej bazie - ośrodku EMES w Janowie Lubelskim.
Główne rajdowe laury przyznano w dwóch kategoriach. Wśród motocykli zbudowanych przed 1955 rokiem zwyciężył: Damian Iwiński na SHL M04, drugie i trzecie miejsce zajęli odpowiednio: Artur Krawczyk na SHL M04 i Krzysztof Chmielewski na BMW R-35.
W kategorii motocykli pochodzących z lat po 1955 roku zwyciężył Tomasz Sobolewski na SHL M06T, za nim uplasował się Wojciech Wołoszyński na skuterze Lambretta LD150, a trzecią lokatę zajął, nagrodzony również za znajomość historii motoryzacji, Michał Siemiński na motocyklu AWO425T.
Pasją starej motoryzacji można zarazić się w każdym wieku, niezależnie od wieku i płci. Gdyby chcieć przyznać nagrodę najmłodszemu uczestnikowi rajdu otrzymałby ją siedmioletni pasażer jednego z zaprzęgów. Przyznano jednak nagrodę Najmłodszemu Kierowcy biorącemu udział w imprezie. Otrzymał ją Rafał Wawrzyniecki dosiadający motocykla WSK M21W2. Natomiast Najstarszym Kierowcą Rajdu okazał się Janusz Czapliński, który fetował także 50-lecie kupna swojego wspaniałego rumaka Harley Davidson WLA z 1942 roku. Panu Januszowi życzymy kolejnych 50 lat udanej jazdy!
Naocznie przekonaliśmy się też, że "motocyklizm" to nie domena tylko silnych mężczyzn. W rajdzie wystartowały trzy dzielne amazonki, które choć delikatne i kobiece, doskonale poradziły sobie z maszynami i pokonaniem trasy, dając tym samym dowód, że i ciężki motocykl wymaga kobiecej ręki. Najdzielniejszą Amazonką Rajdu obwołano Magdalenę Bożek na BMW R35, ale doceniono także jej koleżanki - Gabrielę Wójcik, która gorąco dopingował mąż - tym razem jadący w charakterze "plecaczka", i Agnieszkę Swiątkowską, obie doskonale radziły sobie ze swoimi SHL-kami.
Większość zawodników przybyła do nas z regionu lubelszczyzny, jednak nie sposób było nie docenić zapaleńców, którzy przebyli wiele kilometrów, aby bawić się razem z nami. Za najdłuższą trasę przejechaną w drodze na rajd przyznano więc "Tęgi Tłok Rajdu" - otrzymał go Wiesław Bandura, który przywiózł swój motocykl aż ze Słubic i pokonał 700 km., wymienić tez warto Państwa Halinę i Daniela Heller z Rudy Sląskiej i Artura Symanowica z Kalisza. Natomiast Tomasz Sobolewski na motocyklu SHLM06T, utrzymanym w stanie nierestaurowanym, pokonał "w siodle" trasę z pod Łodzi do Lublina, czyli około 280 km, co nagrodzono dyplomem za Najdłuższą Trasę Pokonaną na Kołach.
Cała wieczorna impreza trwała do późnych godzin nocnych lub, chciałoby się rzec - do wczesnych godzin porannych. Pogoda sprzyjała i noc była ciepła. Łaskawa aura i komar niedokuczliwy tego lata sprzyjały więc rozmowom i biesiadowaniu w doborowym towarzystwie, tych co nieulękli się trudów lubelskiej imprezy.
Ostatnia potyczka..
..w niedzielę rano, 17 czerwca 2007 roku, najwytrwalsi i nieśpieszący do domu, (ok. 30 osób) wyruszyli autami terenowymi walczyć z komarami na ponad 5 godzinną wycieczkę do "Serca Lasu", ufundowaną i zorganizowaną przez firmę "Bagienne Bractwo Obserwatorów Terenowych" Artura Skiby. Trawers wiódł po malowniczych janowskich lasach. Pozwolił skosztować wędrowcom pyłu leśnych duktów i poczuć pod stopą miękki dywan śródleśnego torfowiska.
Janów Lubelski pożegnał uczestników III Lubelskiego Rajdu słońcem i dobrą widocznością, wróżącą spokojny powrót do domów.
Ku chwale..
..pozdrawiając wszystkich, dzielnie walczących na naszym Partyzanckim szlaku - Organizatorzy - dziękują bardzo wszystkim osobom oraz firmom, naszym sponsorom, przedstawicielom instytucji i władz lokalnych, którzy pomogli nam przy organizacji III edycji Rajdu.
Fotorelacja na stronie NSU
Fotorelacja na stronie Janowlubelski.org
Fotorelacja na stronie Urzędu Miasta Janów lubelski.org
Galeria na forum LJA
W imieniu Organizatorów Kamila Kwapisiewicz
Tu widnieją banerki naszych sponsorów: