
II Lokalny Tramp Weterański
"Lublina okolice - Przystanek Gardzienice"
12.09.2010
 Udało 
          się. Ponad 100 przejechanych kilometrów, rosnąca frekwencja i to nie 
          tylko zabytków, przygody w lesie, miejsca, o których się nie miało pojęcia 
          powodują, że w głowie rodzą się pomysły na kolejne edycje. A było to 
          tak:
Udało 
          się. Ponad 100 przejechanych kilometrów, rosnąca frekwencja i to nie 
          tylko zabytków, przygody w lesie, miejsca, o których się nie miało pojęcia 
          powodują, że w głowie rodzą się pomysły na kolejne edycje. A było to 
          tak: Z 
          zabytków pojawiły się Sokół 1000, DKW RT175, Iż 56, M-72, K750, SHL 
          M11, WFM 150, WSK Lelek oraz nasz przewodnik na Yamaha XT600. Z motocykli 
          niezabytkowych pojawili się jeźdźcy na Aprilli 125, Hondzie Shadow, 
          Suzuki GSX600 i BMW 1200RT, a już po drodze dołączył do nas jeździec 
          na Yamacha Tenere. Co ciekawe skład drużyny trampującej pokrywał się 
          zaledwie w 40% z poprzednią edycją. No i tym razem nie było aut towarzyszących, 
          co pozwalało na wjechanie w mniej asfaltowe drogi. Jak się potem okazało, 
          skorzystaliśmy z tej okazji, chyba aż nadto :
Z 
          zabytków pojawiły się Sokół 1000, DKW RT175, Iż 56, M-72, K750, SHL 
          M11, WFM 150, WSK Lelek oraz nasz przewodnik na Yamaha XT600. Z motocykli 
          niezabytkowych pojawili się jeźdźcy na Aprilli 125, Hondzie Shadow, 
          Suzuki GSX600 i BMW 1200RT, a już po drodze dołączył do nas jeździec 
          na Yamacha Tenere. Co ciekawe skład drużyny trampującej pokrywał się 
          zaledwie w 40% z poprzednią edycją. No i tym razem nie było aut towarzyszących, 
          co pozwalało na wjechanie w mniej asfaltowe drogi. Jak się potem okazało, 
          skorzystaliśmy z tej okazji, chyba aż nadto :  Pogoda 
          okazała się bardziej mglista niż pochmurna, co dawało szansę na wypogodzenie 
          w trakcie trampu. Ruszyliśmy! Podmiejskim szlakiem dróg i dróżek mało 
          uczęszczanych i słabo znanych zmierzaliśmy prowadzeni przez Tramp-Prowadnika, 
          wzbudzając sporą sensację kolumną motocykli, która rozciągała się momentami 
          na kilometr. Po kolei odwiedzaliśmy zaplanowane punkty programu: urokliwy 
          dworzec w Minkowicach, dwór w Podzamczu - usytuowany wśród stawów, zasiedlany 
          przez szkołę wraz z przyległymi zabudowaniami folwarcznymi. Stamtąd 
          do dworu w Wierzchowiskach, będącego obecnie ekskluzywną restauracją 
          z przyległymi polami golfowymi, dzięki temu, był to jeden z nielicznych 
          obiektów w stanie odrestaurowanym i zadbanym na naszej trasie.
Pogoda 
          okazała się bardziej mglista niż pochmurna, co dawało szansę na wypogodzenie 
          w trakcie trampu. Ruszyliśmy! Podmiejskim szlakiem dróg i dróżek mało 
          uczęszczanych i słabo znanych zmierzaliśmy prowadzeni przez Tramp-Prowadnika, 
          wzbudzając sporą sensację kolumną motocykli, która rozciągała się momentami 
          na kilometr. Po kolei odwiedzaliśmy zaplanowane punkty programu: urokliwy 
          dworzec w Minkowicach, dwór w Podzamczu - usytuowany wśród stawów, zasiedlany 
          przez szkołę wraz z przyległymi zabudowaniami folwarcznymi. Stamtąd 
          do dworu w Wierzchowiskach, będącego obecnie ekskluzywną restauracją 
          z przyległymi polami golfowymi, dzięki temu, był to jeden z nielicznych 
          obiektów w stanie odrestaurowanym i zadbanym na naszej trasie. Posileni 
          ruszyliśmy dalej w kierunku Gardzienic, gdzie celem był Ośrodek Praktyk 
          Teatralnych, a dokładniej zabudowania dawnego majątku, przejętego obecnie 
          na ten ośrodek. Jeszcze przed właściwym miejscem docelowym, zawinęliśmy 
          obok praktycznie nie istniejących zabudowań jakiegoś dworku, gdzie też 
          ktoś ogrodził teren i zaczął odbudowę. Patrząc po stanie obiektu wyjściowego, 
          raczej długa i żmudna droga przed właścicielem. Pozostałościami obiektu 
          były dosłownie dwie zrujnowane ściany.
Posileni 
          ruszyliśmy dalej w kierunku Gardzienic, gdzie celem był Ośrodek Praktyk 
          Teatralnych, a dokładniej zabudowania dawnego majątku, przejętego obecnie 
          na ten ośrodek. Jeszcze przed właściwym miejscem docelowym, zawinęliśmy 
          obok praktycznie nie istniejących zabudowań jakiegoś dworku, gdzie też 
          ktoś ogrodził teren i zaczął odbudowę. Patrząc po stanie obiektu wyjściowego, 
          raczej długa i żmudna droga przed właścicielem. Pozostałościami obiektu 
          były dosłownie dwie zrujnowane ściany. Stąd 
          postanowiliśmy ruszyć dalej w kierunku Wyganowic drogą, która na mapie 
          kończyła się .. niczym. Mając nadzieję znaleźć polną lub leśną ścieżkę 
          wiodącą do młyna nad Giełczwią. Tak też się stało. Wąska dróżka asfaltowa 
          w pewnym momencie kończyła się i dalej stawała się szutrówką skręcającą 
          w las. Szybki zwiad kierownika wycieczki na XT-eku, dawała szansę na 
          bezproblemowy przejazd. Kolumna ruszyła i po krótkim zawijaniu po coraz 
          bardziej polnej drodze, wiodącej nadrzecznym podmokłym terenem, dotarliśmy 
          do spodziewanego młyna. I tu padło hasło źródeł, które gdzieś tu były 
          w okolicy.
Stąd 
          postanowiliśmy ruszyć dalej w kierunku Wyganowic drogą, która na mapie 
          kończyła się .. niczym. Mając nadzieję znaleźć polną lub leśną ścieżkę 
          wiodącą do młyna nad Giełczwią. Tak też się stało. Wąska dróżka asfaltowa 
          w pewnym momencie kończyła się i dalej stawała się szutrówką skręcającą 
          w las. Szybki zwiad kierownika wycieczki na XT-eku, dawała szansę na 
          bezproblemowy przejazd. Kolumna ruszyła i po krótkim zawijaniu po coraz 
          bardziej polnej drodze, wiodącej nadrzecznym podmokłym terenem, dotarliśmy 
          do spodziewanego młyna. I tu padło hasło źródeł, które gdzieś tu były 
          w okolicy. Próba 
          objechania drogi fragmentem z kałużami, skończył się utopieniem "kasztanki" 
          po osie, gdyż kałuża skrywała głębokie błoto. Skończyło się koniecznością 
          wyciągania motocykla.
Próba 
          objechania drogi fragmentem z kałużami, skończył się utopieniem "kasztanki" 
          po osie, gdyż kałuża skrywała głębokie błoto. Skończyło się koniecznością 
          wyciągania motocykla. I 
          tak oto dotarliśmy do Lublina, kończąc drugi Lokalny Tramp Weterański.
I 
          tak oto dotarliśmy do Lublina, kończąc drugi Lokalny Tramp Weterański.Darz 
            Tramp
            Skrzydlaty
Relacja zdjęciowa w Galerii.