III Lokalny Tramp Weterański

"Kolory jesieni - lubelski szlak północny"

10.10.2010

Niedzielny październikowy poranek przywitał nas pięknym słońcem i bezchmurnym niebem. Powoli rosła temperatura zarówno wśród przybywających na Trampa motocyklistów, jak i w powietrzu, które z samego rana przy gruncie miało temp. około 2 stopni Celsjusza.
Nie odstraszyło to jednak uczestników tejże edycji którzy licznie w liczbie 14 załóg (pojazd i jego jeździec) dotarło na miejsce zborne przy stacji BP przy ul. Północnej w Lublinie. Krótka odprawa, omówienie trasy, przypomnienie o bezpieczeństwie jazdy i podstawowych zasadach jazdy w kolumnie padły z ust Prezesa Piotrka, a następnie rozruch maszyn i w drogę na północ.


Kolumna pojazdów skierowała się na drogę do Jakubowic Konińskich naszego pierwszego miejsca postoju. Po niespełna kilkudziesięciu minutach dotarliśmy na miejsce, choć niektórzy w ferworze emocji przejechali zjazd do Dworu Anna miejsca postoju i dopiero wysłany łącznik doprowadził ich do nas. Pierwsze koty za płoty - atmosfera stała się iście integracyjna. "Słowo na niedzielę" przeczytał Sekretarz Krzysiek, a po przekazanych informacjach mogliśmy zwiedzić piękny ogród położony przy Dworze, utrzymany w stylu włoskim, jak również widok na pobliskie meandry doliny rzeki Ciemięgi.

Następnym etapem Dwór w Snopkowie. Ruszyliśmy drogą wzdłuż Ciemięgi .Krótka szutrowa trasa nie jednemu sprawiła lekką trudność lecz hartowała na dalszą drogę jako przedsmak większych emocji. Tak doświadczeni dotarliśmy do Snopkowa - tu również krótki odczyt na temat tego ciekawego miejsca. W czasie odczytu przysłuchiwał się nam Pan Wojtek Kniaziuk miejscowy samorządowiec który w bardzo ciekawy sposób uzupełnił nasze informacje okraszając je ciekawostkami z życia mieszkańców Snopkowa zarówno tych z okresu XVII i XVII wieku jak i współczesnych.
Za te informacje i chwile poświęconą dla nas - bardzo Panu Wojtkowi dziękujemy.

Kolejny etap to Krasienin. Wyruszamy przez wieś w kierunku Piotrawina budząc ogólne zainteresowanie. Motocykle sprawują się znakomicie ."Łykamy" trasę delikatnie błądząc w okolicach Piotrowic by wkrótce powrócić na "właściwe tory". Kawalkada 14 motocykli przemieszczających się wśród łąk i pastwisk podlubelskich wsi robi wrażenie. Docieramy do Krasienina i tu spotyka nas małe rozczarowanie - pod Dwór nie można podjechać - teren prywatny. Krótki postój przy ogrodzeniu, ustalenie strategii i w dalszą drogę, kierunek Samoklęski. Trasa jaka wybraliśmy wiedzie przez odcinek leśny dość wyboistą drogą szutrową - pojazdy mkną jak "rącze konie". Zapach lasu, zbutwiałych liści i runa leśnego pobudza "jeźdźców ". Poprzez różne techniki pokonywania przeszkód kolumna motocykli rozciąga się jak wyciągnięta leśna stonoga. Pięknie !!!

Docieramy do Samoklęsk . Nie bez trudu odnajdujemy miejscowy Pałac. Niestety również w rękach prywatnych - zakaz fotografowania;-) Dzięki uprzejmości miejscowej opiekunki obiektu udaje się nam obejrzeć posesje i ościenne budynki. Dużym zainteresowaniem zwiedzających cieszy się miejscowa gorzelnia gdzie co po niektórzy organoleptycznie chcieli sprawdzić zawartość przy gorzelnianych zbiorników. Jakież było rozczarowanie, gdy okazało się ze są puste a gorzelnia jest zamknięta od 3 lat. Nie mniej widok takiej ilości motocykli w jednym miejscu i to jeszcze zabytkowych wzbudził ogólne zainteresowanie mieszkańców pobliskich zabudowań. Następny etap - Kozłówka cel naszego wyjazdu.
Znów jadąc drogą przecinającą pola i łąki czujemy zapach zaoranej ziemi, suchych jesiennych liści i świeżo wylanej gnojowicy jako nawóz na przyszłe uprawy. Ciekawe doświadczenie.

Docieramy do Pałacu. Po konsultacjach z miejscową ochroną udajemy się cała grupą na miejscowy parking dla pojazdów. Po krótkich negocjacjach z Panią Strażniczką ustalamy, że motocykl to jest rower z silnikiem natomiast ten z wózkiem bocznym to rower z silnikiem i doczepionym wózkiem dziecięcym. Dzięki temu sprytnemu zabiegowi bilety parkingowe wynoszą tylko 1 zł, a nie jak ogólnie 5 zł za pojazd.
Jak wszędzie wzbudzamy powszechne zainteresowanie, nawet zaparkowany w pobliżu naszej grupy motorów najnowszy GOLDWING nie wzbudza takiego zainteresowanie co nasze stare poczciwe maszyny mające niektóre powyżej 70 lat. Taka postawa budzi szacunek. Tutaj ogłaszamy przerwę i zasłużony odpoczynek przy filiżance kawy czy gorącej zupy zakupionej w miejscowej restauracji. Piękna jesienna pogoda sprzyja rozmowom opowieściom i relacjom z przebytych tras oraz doskonale relaksuje uczestników. Nawet miejscowy kot dachowiec z nieznanych nam do tej poru przyczyn wybrał właśnie nasze towarzystwo - magia zabytków czy ich jeźdźców nie wiadomo ???
Czas zwiedzić pobliski dziedziniec pałacowy, pstryknąć kilka fotek na pamiątką i szykować się w drogę powrotną. Planujemy powrót inną trasą - przez zamkniętą drogę środkiem Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego - oby leśniczy nas nie złapał.
Udało się, wszyscy szczęśliwie, nie bez trudu, bo ostatni odcinek był z wybojami, docieramy do skraju lasu, a stąd już tylko trasa przez słynną aleję lipową, Dys i już w domu, zatem ruszamy. Aleja lipowa okazała się hitem drogowym trampa prosta około 4 kilometrowa droga wysypana szutrem i kruszywem sprawiła wiele emocji i przyjemności z jazdy na jednośladach. Była doskonałym "nauczycielem" poprawiającym technikę jazdy każdego z nas. Po tym emocjonującym odcinku dotarliśmy do Dysa gdzie skręcając w kierunku Jakubowic znów jechaliśmy wzdłuż rzeki Ciemięgi, ale po jej południowej stronie.
Była już godzina 15.00 kiedy z powrotem podjechaliśmy pod stację BP miejsce zakończenia imprezy. Zmęczeni i szczęśliwi z udanie spędzonej niedzieli. Na uwagę zasługuje fakt że żadna maszyna mimo zaawansowanego wieku niektórych z nich nie odmówiła posłuszeństwa. Należą się duże brawa dla ich właścicieli, za tak doskonale utrzymane pojazdy.
W imieniu Stowarzyszenia LGW"Partyzant" składam podziękowania za udział i pomoc w organizowaniu tej jakże emocjonującej imprezy wszystkim jego uczestnikom, sympatykom i sponsorom.

Darz Tramp.
Krzysiek Jankowski

Zaraszamy do Galerii.

 

 

© LGW Partyzant